W myśl traktatu pokojowego Polska jest uprawniona do używania portu. Nie jest wykluczone, że w razie dalszego oporu robotników portowych port gdański zostanie przyznany Polsce w najbliższych naradach w Paryżu.
Gdańsk, 26 lipca
„Kurier Poznański” nr 173/1920, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
Wczoraj, około godz. 6.00 po południu, bandy robotników niemieckich rozpoczęły napadać na oficerów i żołnierzy polskich i angielskich na ulicach. Około godz. 10.00 wieczorem, gdy wyruszać miał pociąg z Gdańska do Warszawy, tłum niemiecki usiłował zdobyć komendanturę polską na dworcu, ale został przez kilku żołnierzy angielskich, grożących użyciem broni palnej, odparty. Innej gromadzie robotników niemieckich udało się wtargnąć na peron. Zaczęto wywłóczyć z pociągu warszawskiego oficerów i żołnierzy polskich. Jeden oficer i jeden żołnierz odnieśli rany ciężkie od noży, trzej inni są wprawdzie lżej pobici i poranieni, ale stan ich był taki, że musiano ich także przenieść do lazaretu. [...] Napad uważać należy za zemstę robotników niemieckich, którzy jak wiadomo, odmówili wyładowania amunicji. [...] Podczas rozruchów raniono także dwóch żołnierzy angielskich.
Gdańsk, 30 lipca
„Kurier Poznański” nr 174/1920, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
I
Miasto Gdańsk, wraz z obszarem objętym przez następujące granice, jakie są lub będą oznaczone na miejscu przez Komisję przewidzianą w art. 101 Traktatu Pokojowego Wersalskiego z 28 czerwca 1919 ogłasza się Wolnym Miastem w granicach i pod warunkami przewidzianymi w wymienionym Traktacie […].
II
Niniejsza decyzja wejdzie w życie w dniu 15 listopada 1920 roku.
III
Wolne Miasto Gdańsk poniesie wydatki poczynione przez Główne Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone na administrację i okupację wojskową terytorium Wolnego Miasta w słusznej proporcji, która zostanie ustalona przez te Mocarstwa.
Paryż, 27 października
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Rozdział I
Art.1.
Przedstawiciel dyplomatyczny Rządu Polskiego, z siedzibą w Gdańsku, będzie pośrednikiem między Rządem Polskim a Rządem Wolnego Miasta.
Art. 2.
Polska weźmie na siebie prowadzenie spraw zagranicznych Wolnego Miasta Gdańska, jak również i opiekę nad obywatelami gdańskimi za granicą. Opieka ta będzie zapewniona na tych samych warunkach jak obywatelom polskim.
Paszporty, wydane obywatelom gdańskim, będą zapewniały opiekę polską za granicą tylko w tym wypadku, jeżeli będą miały wizę Przedstawiciela Rządu Polskiego w Gdańsku. […]
Art. 6.
Rząd Polski nie zawrze żadnego traktatu lub umowy międzynarodowej, obchodzącej Wolne Miasto Gdańsk, bez zasięgnięcia uprzednio opinii Wolnego Miasta. Wynik tej konsultacji będzie podany do wiadomości Wysokiego Komisarza Ligi Narodów.
Paryż, 9 listopada
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
„Kurier” utrzymuje, że budowa portu w Gdyni utknęła na martwym punkcie nie tylko dla ogromnych kosztów, lecz także skutkiem polityki ministra, pana Narutowicza, który nie chce „draźnić” Gdańska.
Poznań, 8 września
„Kurier Poznański” nr 205/1922, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
Prosimy Pana, Panie Wysoki Komisarzu, o zadecydowanie, że rząd polski jest obowiązany: [...] Zaniechać, co się tyczy innych portów, wszelkich zarządzeń, mających na celu odciągnięcie od Gdańska ruchu pasażerskiego i towarowego, zarządzeń takich mianowicie jak obniżenie opłat publicznych i innych, zawarcie kontraktów mieszczących w sobie zobowiązanie do sprzedaży, jako też gwarancję pewnego minimum ruchu, zarządzeń celnych obiecujących dla transportów przez Gdynię zniżki opłat celnych, zwolnienia lub inne ulgi, zarządzeń dotyczących podziału kontyngentów lub, wreszcie, zarządzeń z dziedziny ekonomicznej lub innych.
Gdańsk, 9 maja
Zbiór dokumentów urzędowych dotyczących stosunku Wolnego Miasta Gdańska do Rzeczypospolitej Polskiej, cz. 8, Gdańsk 1933, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
Ten sam pan Heinrich Sahm, prezydent senatu gdańskiego, który od chwili paryskiej i warszawskiej umowy wykonawczej z lat 1920 i 1921 [umowy polsko-gdańskie w sprawie wykorzystania przez Polskę portu w Gdańsku], uniemożliwił Polsce wykorzystanie postanowień traktatu wersalskiego [...] i polityką swoją zmusił Polskę do zbudowania sobie innego portu, ten sam pan Sahm protestuje dzisiaj przed komisarzem Ligi Narodów przeciw istnieniu Gdyni.
Poznań, 23 maja
„Kurier Poznański” nr 237/1930, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
Mamy w w.m. Gdańsku [sic!] swoje interesy i swoje prawa. Ustępować z nich nie możemy. Rządy Rzeczypospolitej są powoływane, ażeby praw Polski bronić, a nie dlatego, ażeby ustępować.
To jest jedno. Drugie – nie mamy żadnego interesu dążyć do niszczenia egzystencji i gospodarstwa w.m. Gdańska. Organizm ten, jak to wykazują zarówno historia, jak i dzisiejsza praktyka, jest gospodarczo związany z polskim życiem. Chcemy, ażeby nasze prawa były tam szanowane i nie mamy najmniejszej tendencji interesom tego organizmu szkodzić z chwilą, gdy na zasadzie naszych dobrych i słusznych praw stosunki układać się będą.
Tu muszę stwierdzić, że mimo komplikacji, z jakimi mieliśmy ostatniego lata do czynienia, istnieje w tej dziedzinie postęp niewątpliwy. Rozumiem, że jeśli chodzi o interesy dzielnicy pomorskiej, to codzienne życie tego wrażenia może w całej pełni nie daje, uważam sobie jednak za obowiązek stwierdzić, że w porównaniu z przeszłością, kiedy ta sprawa była raczej obiektem gier politycznych, przesunęliśmy się na znacznie zdrowszą płaszczyznę szukania wzajemnego zrozumienia dla wspólności interesów z tym miastem i portem, położonym przy ujściu naszej największej rzeki.
Warszawa, 16 stycznia
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Kanclerz zapytał na wstępie ministra Becka, czy ma do niego jakieś specjalne zapytania, gdyż służy mu chętnie wszelkimi wyjaśnieniami. Pan minister zaznaczył w odpowiedzi, że pragnął przede wszystkim wymienić poglądy w sprawach gdańskich.
Kanclerz zaznaczył wówczas, że stale i niezmiennie dąży do tego, by utrzymać z Polską linię polityczną zapoczątkowaną układem [o nieagresji] 1934 roku. Wspólność interesów Niemiec i Polski odnośnie Rosji jest jego zdaniem zupełna. Dla Rzeszy Rosja — czy to carska, czy bolszewicka — jest równie niebezpieczna. [...] Z tych względów Polska silna jest dla Niemiec po prostu koniecznością. [...]
Przechodząc następnie do spraw gdańskich, Kanclerz podkreślił, że cała trudność polega na tym, iż Gdańsk jest miastem niemieckim. I tu rzucił dość wyraźną aluzję, że kiedyś Gdańsk do Rzeszy powróci.
Warszawa, 5 stycznia
Jan Szembek, Diariusz i teki Jana Szembeka (1935–1945), t. 4: Diariusz i dokumentacja za rok 1939, opr. Józef Zarański, Londyn 1972.
Skonfiskowany w Polsce artykuł urzędówki gdańskiej „Der Danziger Vorposten”, szkalujący w niesłychany sposób polskie władze bezpieczeństwa [...], został rozplakatowany na całym terenie Wolnego Miasta Gdańska, nie wyłączając wiosek i najmniejszych miejscowości. [...]
Jeszcze tego samego dnia o godzinie 22.30 wybito wszystkie szyby w budynkach zajmowanych przez polskich inspektorów celnych. O sprawie natychmiast dano znać policji, która jednak „jak zwykle” sprawców nie wykryła.
Wielokrotnie wskazywaliśmy już na bardzo niezdrową atmosferę panującą w Gdańsku, a uzewnętrzniającą się niepoczytalnymi wystąpieniami rozagitowanych żywiołów narodowo-socjalistycznych przeciw Polsce i Polakom.
Gdańsk, 28 stycznia
„Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 30, z 30 stycznia 1939.
W piątek 24 lutego atmosfera na Politechnice Gdańskiej była od rana naprężona. W pierwszym rzędzie przyczyniła się do tego obecność studentów Niemców w partyjnych uniformach hitlerowskich. Około godziny 10.20 profesor Fluegel przerwał raptem wykład i odezwał się do studentów: „Teraz możecie zrobić porządek”. Te słowa i opuszczenie sali przez profesora stały się hasłem do wrogiej manifestacji antypolskiej. Ze słowami „Polen raus, Polacken raus” [Polacy precz, Polaczki precz] rzucili się studenci niemieccy na mniejszą liczebnie grupę Polaków i siłą wyrzucili ich z sali. Studenci Polacy udali się natychmiast do rektora Politechniki, żądając odpowiedniej interwencji. Okazało się jednak, że rektora „przypadkiem” nie ma.
Gdańsk, 24 lutego
„Tempo Dnia” nr 58, z 27 lutego 1939.
Gdańsk jest niemieckim miastem i chce się połączyć z Niemcami. [...] Przedstawiłem więc rządowi polskiemu następującą propozycję: Gdańsk powraca jako wolne miasto do Rzeszy Niemieckiej, Niemcy uzyskują do własnej dyspozycji autostradę i linię kolejową przez korytarz [pomorski] o takim samym charakterze eksterytorialnym, jaki ma korytarz dla Polski. W zamian za to Niemcy są gotowe: uznać w Gdańsku wszelkie prawa gospodarcze Polski, zagwarantować Polsce w Gdańsku wolny port o dowolnej wielkości wraz z całkowicie wolnym dostępem do niego, uznać w ten sposób granice między Niemcami a Polską za ostateczne i zaakceptować je, zawrzeć z Polską 25-letni pakt o nieagresji, a więc pakt, którego żywot byłby o wiele dłuższy niż mój własny, oraz zagwarantować wspólnie przez Niemcy, Polskę i Węgry niepodległość państwa słowackiego, co praktycznie oznaczałoby wyrzeczenie się wszelkiej jednostronnej dominacji niemieckiej na tym obszarze.
Rząd polski odrzucił tę moją propozycję [...], ale nie to jest jednak decydujące; najgorsze jest to, że obecnie również Polska — podobnie jak przed rokiem Czechosłowacja — sądzi, pod naciskiem zakłamanej nagonki prowadzonej na całym świecie, że musi przystąpić do mobilizacji, mimo że Niemcy ze swej strony nie powołały ani jednego żołnierza i że nawet przez myśl im nie przeszło wystąpić w jakikolwiek sposób przeciw Polsce. [...]
Ordynarne przypisywanie obecnie Niemcom przez prasę światową agresywnych zamiarów doprowadziło do znanych panom tak zwanych propozycji gwarancji i do zobowiązania się przez rząd polski do wzajemnej pomocy. Zobowiązania te zmusiłyby Polskę, w określonych okolicznościach, do zbrojnego wystąpienia przeciw Niemcom w razie konfliktu Niemiec z jakimkolwiek innym mocarstwem, który ze swej strony spowodowałby przystąpienie Anglii do wojny. [...]
W związku z tym uważam, iż zawarty swego czasu przeze mnie i marszałka Piłsudskiego układ [polsko-niemiecka deklaracja o niestosowaniu przemocy z 1934 roku] został przez Polskę jednostronnie pogwałcony i wobec tego już nie obowiązuje.
Berlin, 28 kwietnia
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, t. 2: 1933–1939, pod. red. nauk. Tadeusza Jędruszczaka i Marii Nowak-Kiełbikowskiej, Warszawa 1996.
Wiec [pierwszomajowy] miał się odbyć na obszernym błoniu [...]. Wejście na plac zagradzała zwarta masa ludzi, którzy posuwali się krok za krokiem, niosąc niezliczone sztandary ze swastykami i transparenty z napisami na cześć Führera. Grały orkiestry, wznoszono okrzyki, a gdańscy policjanci, wspierani przez umundurowanych hitlerowców, torowali drogę przybywającym na plac oddziałom. [...]
Na pole wjechał czarny otwarty mercedes i zatrzymał się przed mównicą. Powitany ogłuszającym: „Heil!” – wysiadł z samochodu Albert Forster [przywódca gdańskiego NSDAP]. Towarzyszyli mu dwaj rośli adiutanci. Las rąk wyrzuconych w górę – Hitlergruss dla Gauleitera – osaczył mnie w jednej chwili ze wszystkich stron, podczas gdy ja stałem nieruchomo z głową pochyloną, trzymając ręce opuszczone wzdłuż tułowia i ściągając na siebie zgorszone, a nawet zdecydowanie wrogie spojrzenia otaczających mnie uczestników manifestacji. 80 minut przemawiał Forster na owym wiecu, a każda minuta jego wystąpienia kosztowała mnie niemało trudu, aby przetrwać i nie popełnić jakiegoś głupstwa. Forster bowiem wzywał otwarcie do antypolskiej rewolty.
Gdańsk, 1 maja
Leopold Marschak, Byłem przy tym. Wspomnienia 1914–1939, Warszawa 1976.
Z chwilą, kiedy [...] słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną 26 marca, wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduję się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań — to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!
Te same rozważania odnoszą się do komunikacji przez nasze województwo pomorskie. [...] Nie mamy żadnego interesu szkodzić obywatelom Rzeszy w komunikacji z ich wschodnią prowincją. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej suwerenności na naszym własnym terytorium. (huczne brawa i oklaski) [...]
W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie przyszłości Gdańska i komunikacji przez Pomorze, chodzi ciągle o koncesje jednostronne, których rząd Rzeszy wydaje się od nas domagać. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych. [...]
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Warszawa, 5 maja
Józef Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987.
Rozpoczęły się w całej Polsce doroczne uroczystości Święta Morza, które to uroczystości w bieżącym roku nabierają specjalnego charakteru, specjalnej atmosfery i znaczenia. [...] Hasłem ich jest uzmysłowienie społeczeństwu wartości morza, korzyści i przyjemności z niego płynących, lecz zawołanie, pod którym w tym roku to święto się odbywa, brzmi krótko i po prostu: „Nie damy morza!”.
To hasło przenika dzisiaj każdego Polaka.
Kraków, 25 czerwca
„Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 174, z 26 czerwca 1939.
Nasz coroczny hołd dla morza płynie żywiołowo stąd, że morze i związane z nim problemy, to najważniejsze i najbardziej umiłowane zagadnienie całego społeczeństwa polskiego, to jedna z najsilniejszych naszych podniet duchowych, to codzienna nasza radość i duma, które szukają dla siebie odpowiedniego wyrazu, mogącego należycie usymbolizować nasze wierne i głębokie współżycie z morzem.
„Morze, morze!” wołamy dziś wszyscy w Polsce, gdy w wielkim etapie naszych dziejów narodowych, dążąc zrywem jednego niemal pokolenia do mocarstwowego wymiaru naszego przyszłego bytu państwowego szukamy w tym znanym pochodzie ożywczych źródeł prawdziwej siły i rzetelnego zapału.
Gdynia, 29 czerwca
„Kurier Poranny” nr 178, z 30 czerwca 1939.
Dowiedziałem się, że miejscowe gdańskie władze celne w punktach granicznych między Wolnym Miastem Gdańskiem a Prusami Wschodnimi zwróciły się do polskich inspektorów celnych z bezprzykładnym w swoim rodzaju oświadczeniem, że gdańskie władze wykonawcze zamierzają od godziny 7.00 dnia 6 sierpnia przeszkodzić pewnej liczbie polskich inspektorów celnych w wykonywaniu obowiązków kontrolnych, które to obowiązki stanowią część uznanych uprawnień rządu polskiego na granicy celnej. [...] Oczekuję od Pana najpóźniej do dnia 5 sierpnia do godziny 18.00 odpowiedzi zapewniającej mnie, że wydał Pan instrukcje uchylające zarządzenia Pańskich podwładnych.
[...] Gdyby zaszły wyżej wspomniane wydarzenia, rząd polski niezwłocznie zastosuje środki odwetowe przeciw Wolnemu Miastu, za które odpowiedzialność spadnie w całości na Senat.
Gdańsk, 5 sierpnia
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, t. 2: 1933–1939, pod. red. nauk. Tadeusza Jędruszczaka i Marii Nowak-Kiełbikowskiej, Warszawa 1996.
Od kilku miesięcy Niemcy prowadzą agresywną politykę wobec Polski. Kampania prasowa, pełne pogróżek deklaracje czołowych niemieckich mężów stanu, systematyczna prowokacja przez incydenty graniczne i stale rosnąca koncentracja zmobilizowanych niemieckich sił wojskowych na granicach Polski — są tego oczywistym dowodem.
Niedawne poczynania w obrębie Wolnego Miasta Gdańska, wymierzone przeciw niepodważalnym prawom i interesom Polski, jak również jawne terytorialne zakusy Niemiec wobec państwa polskiego — nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do faktu, że Polska jest zagrożona.
Warszawa, 30 sierpnia
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, t. 2: 1933–1939, pod. red. nauk. Tadeusza Jędruszczaka i Marii Nowak-Kiełbikowskiej, Warszawa 1996.
Sytuacja między Rzeszą Niemiecką a Polską jest obecnie tego rodzaju, że każdy dalszy incydent może doprowadzić do wybuchu w szeregach wojsk zajmujących pozycje po obu stronach. Jakiekolwiek rozwiązanie pokojowe musi być tak ułożone, by przy następnej sposobności okoliczności powodujące ten stan rzeczy nie mogły się powtórzyć. [...]
Z tych rozważań wynikają następujące praktyczne propozycje:
1. Wolne Miasto Gdańsk wraca na podstawie swego czysto niemieckiego charakteru oraz jednomyślnej woli swej ludności niezwłocznie do Rzeszy Niemieckiej.
2. Obszar tak zwanego Korytarza, od Bałtyku do linii Kwidzyn–Grudziądz–Chełmno–Bydgoszcz (włączając tu te miasta), a potem na zachód mniej więcej od Trzcianki, sam rozstrzygnie o swojej przynależności do Niemiec lub do Polski.
Berlin, 31 sierpnia
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, t. 2: 1933–1939, pod. red. nauk. Tadeusza Jędruszczaka i Marii Nowak-Kiełbikowskiej, Warszawa 1996.
Obudziły nas strzały i dochodzące z ulicy wołania: „Fenster zumachen!” [Zamykać okna!]. Przez okno zobaczyłem, że na dole krążą liczne samochody policyjne. Po chwili wtargnęli do naszego mieszkania czterej uzbrojeni szturmowcy SA [...]. Kazali nam się ubrać, po czym wyprowadzono ojca, mnie oraz moich dwóch braci na ulicę [...]. Potem zostaliśmy wszyscy skierowani do Viktoriaschule.
Podczas marszu zebrana na chodnikach ludność pluła na nas i obrzucała wyzwiskami. Rozległy się nawet okrzyki: „Wohin führt ihr sie? Erschiesst doch die Pollacken!” [Dokąd ich prowadzicie? Zastrzelcie tych Polaczków!]. [...] Im bliżej było śródmieścia, tym bardziej rósł krzyczący i wyzywający nas tłum. Szczególną zajadłością odznaczali się chłopcy z Hitlerjugend, krzyczący: „Niederschiessen! Niederschiessen!” [Rozstrzelać!].
Gdańsk, 1 września
Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan, wybór i oprac. Brunon Zwarra, Gdańsk 1984.
Niemcom udało się gmach poczty oblać benzyną i wszystko się paliło tak, że gazy nas w piwnicy zaduszały. Postanowiliśmy z powodu przewagi hitlerowskiej poddać się. Gdy wołaliśmy, że się poddajemy, Niemcy na to nie zważali i dalej atakowali. [...] Naczelnik Wąsik wyszedł z białym ręcznikiem do bramy, ale dostał serię strzałów w pierś i padł. Płomienie były coraz większe i gaz coraz bardziej dusił. Zdecydowałem się przez ten ogień przeskoczyć i tak udało mi się zbiec.
Gdańsk, 1 września
Spuścizna Janiny Skowrońskiej-Feldmanowej, Archiwum UJ, sygn. DLXXXVI/13.